Dziś znowu się zdenerował, tym razem czytając jakieś wiadomości z kompa. Kaczor powiedział do jednej dziennikarki Stokrotko. No i co? Jest demokracja czy nie? Jak jest to Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej może sobie mówić do dziennikarki jak chce! Zresztą, cały tekst wcale nie był taki straszny... "Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie". A jak PeRo mówi do mnie Pupeć to co, to jest w porządku? O tym, że mnie przerobi i wykończy też szłyszę prawie codziennie...
A swoją drogą... Nie mógłby ten Kaczyński zająć się czymś innym? Nawet ja, mały kocio widzę, że nadaje się on do tej funkcji jak świnia do galopu! Czy musi próbować sprawdzać się jako polityk i ojciec narodu? PeRo tego nie oglądał, może i lepiej, słyszał tylko radiową analizę. Kaczyński podszedł do Premiera Tuska i poklepał go protekcjonalnie po plecach. Tusk się lekko otrząsnął, Kaczyński rzucił się w kierunku Prezydenta Sarkozy jak nie przymierzając szczerbaty na suchary. Pokazał mu dwa palce, chyba ciesząc się z tego, że doleciał i że go wpuścili. Coś tam zakwakał i Sarkozy go delikatnie przepchnął. Wielki mi sukces! Ja ostatnio wskakuję na sprzęty o wysokości 120 cm!!! To jest sukces!