środa, 26 listopada 2008

Ale biało!

No tak, miesiąc nic nie pisałem, co wcale nie oznacza, że miałem zakaz wchodzenia do gabinetu! Po tych chrupkach rosnę i dojrzewam jak na drożdżach! PeRo żartuje sobie, że już nie jestem pupciak tylko... dupciak. Ale to są moje mięśnie, dzięki którym skaczę i włażę już na najwyższe szafy, co PeRo i PeKa strasznie denerwuje! No bo czasami coś tam z góry spadnie, ale czy to moja wina, że mają tam bałagan? Szkła staram się nie ruszać, bo jak pada to hałasuje! A jak raz stłukłem PeRo jakąś tam pamiątkową flaszeczkę od piwa to do dziś śni mi się błysk w jego oczach! PeRo twierdzi, że urósł mi mój pimpiołek i najwyższy czas na kastrację. Cholera, nie ma się kog spytać o co w tym kastrowaniu chodzi. Podobno za mocno gryzę i drapię... A co, mam tańczyć i śpiewać?
Właśnie... Polityka... PeRo ostatnio coraz częściej podnieca się całkiem niezdrowo sprawami wielkiej polityki, na które nie ma najmniejszego wpływu! Chociaż, może to i lepiej dla mnie? Bo jak PeRo mówi o zaostrzeniu polityki wobec mnie to może lepiej niech się interesuje tymi seriami z kałasznikowa! No bo nie ma prawdziwej wolności bez łażenia po szafach, drapanie i gryzienia! Jestem nawet gotów na wielką koalicję z Sarą! PeRo i PeKa zdecydowali się pewnej soboty wyprowadzić mnie na spacer do ogrodu. Dałem sobie założyć obróżkę i smycz i... W domu nie jest źle! Jest ciepło, nie wieje... A Sarą bynajmniej nie daliśmy żadnego popisu! Obwąchała mnie ale na szczęście niczego nie kombinowała z języczkiem! My, obywatele świata zwierzęcego powinniśmy stworzyć wspólną platformę... wzajemnej tolerancji! Szczególnie, że spadł śnieg i zrobiło się biało, a biały to mój kolor! Współczuję Sarze...

poniedziałek, 20 października 2008

Stokrotka, stokrotka...

PeRo jeszcze się wykończy przez tą cholerną politykę. Meczy piłkarskich tych futbolowych drętwych czereśniaków Benhauera z zasady nie ogląda, co w pełni rozumiem. Sadomasochistyczna pornografia, tfuj! Nie slucha tego nawet w radio, ale w miniony czwartek był dziwny wyjątek. Sam słyszałęm teksty jak podczas transmisji piłkarskiej. "Na sali jest już premier Holandii. Gdzie są nasi, nie widzę naszych... W drzwiach ktoś się pojawił. To Tusk, nie to nie Tusk..." I tak przez kilka minut. Co w tym ludzie widzą? Nie rozumiem... Jak można się podniecać tym, czy na salę wejdzie kaczor czy nie... A PeRo ma to swoje cholerne nadciśnienie i napadowe migotanie przedsionków, więc usiłowałem go oderwać od słuchania radia, ale... sam oberwałem i wyleciałem z gabinetu. 
Dziś znowu się zdenerował, tym razem czytając jakieś wiadomości z kompa. Kaczor powiedział do jednej dziennikarki Stokrotko. No i co? Jest demokracja czy nie? Jak jest to Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej może sobie mówić do dziennikarki jak chce! Zresztą, cały tekst wcale nie był taki straszny... "Stokrotka, stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie". A jak PeRo mówi do mnie Pupeć to co, to jest w porządku? O tym, że mnie przerobi i wykończy też szłyszę prawie codziennie... 
A swoją drogą... Nie mógłby ten Kaczyński zająć się czymś innym? Nawet ja, mały kocio widzę, że nadaje się on do tej funkcji jak świnia do galopu! Czy musi próbować sprawdzać się jako polityk i ojciec narodu? PeRo tego nie oglądał, może i lepiej, słyszał tylko radiową analizę. Kaczyński podszedł do Premiera Tuska i poklepał go protekcjonalnie po plecach. Tusk się lekko otrząsnął, Kaczyński rzucił się w kierunku Prezydenta Sarkozy jak nie przymierzając szczerbaty na suchary. Pokazał mu dwa palce, chyba ciesząc się z tego, że doleciał i że go wpuścili. Coś tam zakwakał i Sarkozy go delikatnie przepchnął. Wielki mi sukces! Ja ostatnio wskakuję na sprzęty o wysokości 120 cm!!! To jest sukces!

środa, 15 października 2008

Kompromitacja

Jak wspomniałem więcej czasu spędza ze mną Mepp. Czasami pracuje w domu i wtedy jest skazany na moją obecność! Biedulek... Ma nadwagę a ja jestem zbyt zwinny dla niego, ale jakoś ze mną wytrzymuje! A ja bardzo lubię siedzenie przy jego kompie, który ma taki fajny grzejący wiatraczek...
Muszę się poskarżyć, bo Mepp czasami brzydko mnie przezywa. Ostatnio mówi do mnie Pupciak albo Pupeć. Podobno to od tego, że lubię sobie grzać... okolice ogonka od tego wiatraczka. Co za brak konsekwencji! Jak kładę pysk na klawiaturze, to odwraca mnie własnie pupcią do wiatraka! I jeszcze się przezywa! 
No ale dobra, do rzeczy! Dziś Mepp jest bardzo poirytowany i używa bardzo dużo słów na k. Kompromitacja, kretyn, kohabitacja... Chodzi o ten szczyt w Brukseli. Nie rozumiem, jak ludzie, którzy są podobno mądrzejsi od zwierząt zupełnie sobie nie radzą z... kohabitacją. Psica Sara króluje na podwórku, moja sfera działąnia to dom. Pewnikiem będzie dochodzić do spotkań, ale postaram się poskromić mój koci temperament. A tu Prezydent usiłuje robić za Premiera... To tak, jakbym próbował szczekać! Paranoja! Mepp strasznie się denerwuje, a ja trochę razem z nim, bo wiem, że ma nadciśnienie! No bo wychodzi na to, że Prezydent robi z Polski pośmiewisko wobec całej Europy. Mepp mówi o nim kaczor. Miałem zawsze kiepskie zdanie o drobiu. Ptasi móżdżek... Tak, jest coś w tym powiedzeniu! 
O, Mepp znowu się troszku podekscytował, bo Kaczor stwierdził, że skoro podał rękę Kiszczakowi to może też Tuskowi... Kto to jest ten Kiszczak... Od kiszki czy szczania? A może to jakaś kombinacja? Muszę trochę pogooglać i nadrobić zaległości!

wtorek, 14 października 2008

Nazywam się Docent...

A bardziej precyzyjnie Kot Docent! Jestem typowym dachowcem i mieszkam z moim Personelem Pomocniczym pod lasem w Wołominie. Mam dopiero cztery miesiące ale podobno jestem nad wiek rozwinięty, więc zaczynam blogowanie! Siedzę cały dzień w domu, uwielbiam wylegiwać się koło notebook'a, więc trochę liznąłem (przez klawiaturę...) tych technologii informacyjnych!
Wspomniany Personel Pomocniczy to Robert (męski Personel Pomocniczy czyli po prostu PeRo) i Kasia (kobieca pomocnica czyli po prostu PeKa). Więcej czasu spędza ze mną PeRo, ale PeKa jest lepsza do drapaniai gryzienia. PeRo ma zarost i te włosy włażą mi zawsze w pysk! Ochyda! Generalnie nie jest chyba źle... Może uda mi się jakoś wychować ten personel?